poniedziałek, 27 lutego 2012

Standardowa procedura

No i koniec weekendu!!!

Nadszedł niewyczekiwany początek tygodnia, czyli witaj praco!!! Jak taki dzień wygląda?? Heh... Godzina 5:40 pierwszy budzik, 5:50 drugi (w salonie coś się zaczęło ruszać), 6:00 trzeci - uwaga, zapalam światło i wstaję ;)

Ale nie mogę od razu wyjść z łóżka, gdyż moja psinka już czeka i "paczy" na mnie tymi swoimi pięknymi ślepiami, które mówią: "Teraz musisz mnie pogłaskać, nie zapomnij, że uwielbiam być głaskana po brzuszku". No i weź tu człowieku wstań i olej te oczy!! Nie da się!! Słowo daję, to jest niemożliwe!! Tak więc mój poranek zaczyna się od drapania po brzuszku mojej psinki.

Jak już stwierdzę, że naprawdę muszę się zacząć zbierać do pracy i odbieram VIckuli jej chwile uniesienia, poza zdziwionym spojrzeniem z jej gardła wydobywa się coś w rodzaju: "Hę??!!". Bo przecież to niemożliwe, że jej Pani nagle przestała ją głaskać,przecież tak się nie robi. ;)

Jak już psina zrozumiała, że głaskania rano już więcej nie będzie, ruszyła za mną do łazienki towarzyszyć mi w porannej toalecie. Uwierzcie mi, nie ma nic piękniejszego niż pies patrzący się na Ciebie swoimi pięknymi, nierozumiejącymi oczętami jak się Pani maluje przed lustrem. Zawsze wykonuje w tym momencie jakieś dziwne wygibasy szyją, żeby przyjrzeć się temu pod innym kątem ;)

Psina zerka znad pustej miski, więc daję jej jedzonko i wodę. Teraz pozostała tylko szybka kawka (a może powinnam napisać, że mleczko z kawą ;) ), śniadanko (pyszny proteinowy koktajl o smaku waniliowym - http://www.zdrowesniadanie.info/psz). No i nie ma co zwlekać trzeba iść do pracy. :)

Wychodzę ja i pies, który bardzo chętnie odprowadza mnie do bramki. Odchodząc, czuję na sobie skupione spojrzenie kochanej psinki, która już nie może się doczekać, aż jej Pani wróci...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz